sobota, 27 sierpnia 2016

Poradnik: Konturowanie twarzy od podstaw


Cześć wszystkim ; )! Wracam do Was z obiecanym postem o konturowaniu. Na początek chciałabym Wam dać kilka rad, które pomogą Wam w nie tak trudnym udoskonalaniu twarzy. Przede wszystkim na konturowanie składa się zaznaczanie kości policzkowych, modelowanie czoła, nosa, uwypuklanie ust, podkreślanie kości żuchwy. Nie będę wspominała o upiększaniu biustu itp.. Dziś zajmę się jedynie twarzą! Ważne abyście pamiętały, że konturowanie to nie tylko bronzer. W jego skład wchodzi również róż, korektory różnego koloru, rozświetlacz. Uważam także, że tzw. strobbing, czyli mocne pudrowanie twarzy, aby uwypuklić pewne miejsca dobrze łączy się ze standardowym konturowaniem. Powyżej przedstawiam Wam pełen zestaw pędzli, których używam do mocnego okolicznościowego konturowania. Są tam i kulki i pędzle płaskie - ale zbite, a także te ścięte po skosie. Dla mnie niezbędnym elementem przy konturowaniu na mokro jest także Beauty Blender - efekt staje się bardziej naturalny i rozmyty. 
Oczywiście - uprzedzając pytania - to nie jest mój typowy dzienny makijaż. Z reguły decyduję się na jedną z opcji - konturowanie na mokro lub sucho. W poście przedstawiam Wam wersję podwojoną, aby wszystko było lepiej zaznaczone. Dzięki temu makijaż jest także bardziej trwały. No to zaczynamy ;)


Jak widać na załączonym obrazku - mój bronzer jest na wykończeniu. Jednak następnym razem zdecyduję się na ciemniejszy odcień. Poza tymi produktami bardzo istotny w czyszczeniu twarzy jest dla mnie puder - ja używam tego z Eco Cery - ryżowy lub bambusowy - na przemian. Używajcie do konturowania produktów jakich tylko chcecie. Na początek radzę jednak używać tego z Kobo - jest dobrze napigmentowany, jednak nie na tyle, aby zrobić sobie plamy nie do roztarcia. Jest po prostu przyjemny w użyciu. Ważna uwaga: bronzer i puder brązujący to nie to samo! Wasz bronzer powinien mieć odcień brązu zmieszanego z szarością. W żadnym razie nie powinien być rudy, prawie czerwonawy lub czekoladowy (chyba, że macie ciemniejszą skórę - wtedy dobrze jest szukać czekoladowych odcieni z odrobiną szarości). Natomiast pudry brązujące maja na celu przybrązowić twarz - nadać im koloru. I tylko tyle. I nie radzę ich używać będąc bardzo bladym ; ). Wracając jeszcze do ogólnego konturowania - nie musicie używać wszystkich produktów - znam sporo osób, które na przykład nie lubią różu. Przejdźmy już do właściwej części posta.


Zaczynam od mieszania na pędzlu dwóch odcieni korektorów do konturowania z Kobo. Nakładam je najpierw na linię pod kościami policzkowymi tworząc półkole w kierunku ust. Zaczynam od ucha! To bardzo ważne, żeby linia nie zaczynała się kilka centymetrów od uszu! Tam też daję największe nasilenie koloru - resztką produktu wyciągam linię układającą się - jak pisałam - w półkole. Dla ułatwienia zróbcie tak zwanego dziubka i prowadźcie linię po tej, która staje się wtedy widoczna (niestety nie na każdej twarzy widać zarys pod kością policzkową, zwłaszcza przy okrągłych twarzach).


Kolejnym krokiem jest nałożenie tej samej mieszanki na czoło, a później na nos. Jeśli o czoło chodzi - moje jest wysokie, dlatego nakładam dość sporo bronzera na górną partię czoła (ważne - aż od linii włosów). Jeśli Wasze czoło jest szerokie - nałóżcie bronzer na skronie  od góry czoła do mniej więcej połowy oka. Nos konturuję za pomocą małego pędzelka do aplikacji eyelinera ;). Zaznaczam go bronzerem w miejsca, które chcę wyszczuplić i zatuszować małe wzniesienie (powstałe na skutek gry w tenisa... ;D). Na zdjęciu widać również nałożony bronzer pod usta, aby optycznie wydawały się pełniejsze.



Na tych zdjęciach macie śmieszną twarz w ciapki ; ). Pokazuję również jak zaznaczyłam linię żuchwy. Trochę grubsza kreską zaznaczyłam miejsce, którego optycznie chcę się pozbyć (magia bez operacji ;))


Na lewym zdjęciu za pomocą Beauty Blendera rozblendowalam linię pod kością policzkową. Nie przejmujcie się, że wyjedziecie za bardzo w dół. Jak widzicie ja też poprawiłam to dokładając jasny korektor z tej samej czwórki Kobo (stąd ta ostra linia między ciemniejszym i jaśniejszym kolorem). Co ważne - starajcie się blendować kolistymi ruchami w kierunku góry - nigdy nie dołu. Jak to robić? Najlepiej według mnie gąbeczką. Wklepujcie produkt tak długo, aż uznacie, że jest roztarty. Po praqwej stronie rozblendowałam zarówno brązer jak i jaśniejszy korektor - jak widzicie, wszystko ładnie i delikatnie przechodzi.


Na koniec mojego konturowania na mokro dodaję jasny korektor z czwórki Kobo na miejsca, które chcę uwypuklić - czyli broda, czubek nosa, górna partia nosa i środek czoła. Ponownie wszystko blenduję. Na poniższym zdjęciu efekt po liftingu mokrymi produktami ;)


Kolejnym etapem jest suchy bronzer - po pierwszy po to, aby na wielkie wyjścia utrwalić mokry produkt, a po drugie po to, aby jeszcze bardziej pogłębić konturowanie. Jak pisałam - możecie pominąć ten krok, lub wykonać jedynie tą czynność. Przed nałożeniem bronzera pudruję całą twarz z pominięciem miejsc, które mają na sobie ciemny mokry korektor Kobo.



Po lewej stronie kuleczkowym pędzlem z Hakuro zaznaczam linię pod kością policzkową. Dokładnie ta sama zasada - najwięcej produktu przy uchu i co raz mniej wraz z kierowaniem się do środka twarzy. Również wszystko blenduję za pomocą kolistych ruchów skierowanych ku górze. Na zdjęciu po prawej stronie nakładam róż. Jedynie odrobinę na moje "pucka" ; ) i tylko tam. Nadmiar produktu oczywiście otrzepuję z pędzla (w przypadku bronzera z Kobo nie jest to potrzebne - nie zrobicie sobie plam) - jak nakładam? Najpierw przykładam pędzel do twarzy i takimi ruchami od policzek kieruje się w zewnętrzną stronę twarzy (nie za daleko! To nadal mają być tylko policzki, a raczej najbardziej wydatne ich miejsca). Na koniec Od wewnątrz do zewnątrz resztą produktu przeciągam pędzlem. Lubię po tej czynności wziąć czysty pędzel pudru (lub dobrze wytrzepany z tegoż produktu) i ponownie kolistymi ruchami - nie za mocnymi - zmieszać bronzer z różem, aby przypadkiem nie było żadnych ostrych linii. Tym samym pędzlem, którym nakładałam róż nakładam rozświetlacz. Robię to bokiem pędzelka i nakładam bardzo małą ilość. Prawie żadną! Rozprowadzam go na szczyty kości policzkowej. Nie lubię mocnego błysku - subtelny mi wystarcza ; ). Później biorę malutki pędzel kuleczkę - taki, którym nakładamy cienie na dolną powiekę i zaznaczam łuk nad ustami - znowu dla ich powiększenia i uwypuklenia. Na koniec tym samym narzędziem (jak to strasznie brzmi) dodaję rozświetlacz na sam czubek nosa. Robię nim w zasadzie kółeczko.


Konturowanie skończone. Jak widzicie - makijaż może zastępować bolesne operacje plastyczne. I pozwala nam się ciągle zmieniać. Na powyższych fotografiach możecie po raz kolejny zauważyć jak zmienia się look przez dodanie szminki. Mam nadzieję, że post okaże się przydatny!

Następnym razem porozmawiamy o sztucznych rzęsach prosto z Chin :)



1 komentarz:

  1. Super obszerny wpis ;) ja lubię konturowanie i bawię się w nie na przełomie jesieni/zimy ;) Póki co, gdy jest ciepło, jestem totalnym leniem jeśli chodzi o makijaż i używam tylko pudru, różu i tuszu do rzęs ;)

    OdpowiedzUsuń